Reklama

Krem CC to absolutny game changer jeśli chodzi o makijaż. Śmiało może zastąpić podkład, bo to kosmetyk wyrównujący koloryt skóry i delikatnie kryjący. Nie jest jednak tak ciężki jak klasyczne fluidy i nie zostawia efektu maski. Wygląda o wiele bardziej naturalnie i świetnie sprawdzi się np. latem, ale nie tylko. To kosmetyk doskonały na każdą porę roku, jeśli chcemy postawić na makijaż w stylu make-up no make-up oraz prezentować się świeżo i promiennie. Zapytałam Chat GPT o listę najlepszych kremów CC, które warto wziąć pod uwagę. Kryteria, jakie mu podałam, to wysoka ocena wśród kobiet oraz przystępna cena. Z listy, którą otrzymałam, wybrałam i przetestowałam 3 kremy CC, które wydawały mi się obiecujące. Nie pomyliłam się, a poniżej znajdziesz mój osobisty ranking.

Reklama

1. Lirene - Magical Make-up CC

Polki pokochały ten krem CC i gdy tylko pojawia się na promocji, od razu wykupują po 2 tubki. Po tym teście też będę należeć do tego grona, chociaż muszę przyznać, że ten kosmetyk ma przystępną cenę nawet bez zniżki. W Rossmannie trzeba zapłacić za niego 25 zł, a w Hebe 27,99 zł. Gdy jest objęty przeceną, można go "dorwać" nawet za 16 zł. I choć obawiałam się tego, że za tak niską ceną niestety będzie krył się brak jakości, przyjemnie było się pomylić.

Gdy tylko nałożyłam ten produkt na skórę, od razu wiedziałam, że będzie dobrze. Ma fajną konsystencję - niezbyt lejącą się i nie za gęstą. Dzięki temu doskonale rozprowadza się na całej twarzy. Posiada neutralny zapach i tylko jeden odcień, ale po nałożeniu od razu wtapia się w skórę - tak, jakby był transparentny. Choć na początku się lekko błyszczy, nie trzeba nakładać na niego pudru w kamieniu, bo po wsiąknięciu w cerę, staje się pięknie matowy. No i wyrównuje koloryt tak, jak na dobry krem CC przystało.

Bardzo podobało mi się wykończenie, jakie ten produkt zostawił na mojej skórze. W dodatku trzymał się cały dzień i nawet wieczorem przy zmywaniu kosmetyku widziałam, że sporo kremu zostało na mojej twarzy. Wygląda zatem na to, że jest naprawdę wytrzymały. Spośród tych produktów to bezapelacyjnie mój numer 1, biorąc pod uwagę cenę do jakości.

Moja skóra po zastosowaniu kremu CC od Lirene
Moja skóra po zastosowaniu kremu CC od Lirene, Fot. archiwum prywatne

2. AA Laab - Krem CC

Długo zastanawiałam się nad tym, który z tych kremów CC powinien zająć pierwsze miejsce. Lirene wygrał tym, że cudownie nawilża skórę i ma fajną konsystencję, która mi bardziej odpowiadała niż kosmetyk od AA. Lepiej też "wtopił" się w moją skórę. A jak to wyglądało w przypadku AA?

Ten krem jest stosunkowo gęsty, co sprawia, że trudniej rozprowadza się na twarzy, ale mimo tego błyskawicznie się wchłania i matowi cerę. Dostępny jest w trzech wersjach kolorystycznych, więc w teorii każda z nas powinna znaleźć odcień idealny dla siebie. Ja, choć mam stosunkowo jasną cerę, wybrałam odcień medium, ponieważ podczas sprawdzania najlepiej wtapiał się w moją skórę. Niemniej ostatecznie wciąż okazał się dość jasny i nie zlał się aż tak dobrze z moją twarzą, jakby mógł. Krem od AA zachwycił mnie jednak przyjemnym zapachem oraz tym, że świetnie wyrównuje koloryt cery oraz ładnie ją matowi.

Krem CC AA Laab przegrywa z Lirene także ze względu na cenę. Za ten produkt trzeba bowiem zapłacić około 45 zł, a w promocyjnej cenie 27,99 zł. Niemniej jednak to nadal bardzo dobry krem, który mogę polecić z ręką na sercu. W moim rankingu zajmuje wysokie 2. miejsce.

Moja skóra po zastosowaniu kremu CC AA Laab
Moja skóra po zastosowaniu kremu CC AA Laab, Fot. archiwum prywatne

3. Sesderma - Repaskin Silk Touch

Choć ten krem nie jest typowym CC, Chat GPT twierdzi, że spełnia niektóre z warunków takiego kosmetyku, a przede wszystkim wyrównuje koloryt cery i ukrywa niedoskonałości. Warto na niego postawić przede wszystkim latem ze względu na to, że zawiera wysoki SPF 50, który chroni przed słońcem, zakrywa przebarwienia powstałe od promieni, a jednocześnie zapobiega tworzeniu się nowych i, co najważniejsze, niweluje te, które już mamy na skórze. To fotoprotektor, który kosztuje w okolicach 100 zł, ale warto wydać te pieniądze, jeśli zmagasz się z przebarwieniami posłonecznymi. Niedawno nawet pisałam, że to SPF do zadań specjalnych i podtrzymuję swoje słowa.

Niemniej jest kilka rzeczy, które osobiście przeszkadza mi w tym kosmetyku. Przede wszystkim, gdy nałożyłam go na skórę, odniosłam wrażenie, że trochę przesusza cerę. Ma też gęstą konsystencję i dość trudno rozprowadza się na całej twarzy. Dodatkowo, choć posiada przyjemny zapach, gdy nałożymy go na skórę, pozostawia uczucie schłodzenia, ale tak, jakbyśmy posmarowali się mentolem. O ile może to być przyjemne w upalne dni, o tyle na dłuższą metę dla mnie stało się uciążliwe.

Reklama

Ten krem zostawia jednak efekt velvet skin i bardzo ładnie wygląda na skórze. Choć jest ciemny, dopasowuje się do odcienia cery po nałożeniu na twarz. I właśnie dlatego uważam, że jest wart rozważenia, gdy szukamy dobrego kremu kryjącego i wyrównującego koloryt. W moim rankingu plasuje się na 3. miejscu.

Moja skóra po nałożeniu na twarz kremu CC Sesderma Repaskin Silk Touch
Moja skóra po nałożeniu na twarz kremu Sesderma Repaskin Silk Touch, Fot. archiwum prywatne
Reklama
Reklama
Reklama