Rzuć papierosy! Zainspiruj się historiami innych kobiet w Światowy Dzień Rzucania Palenia!
Rozstać się z papierosami nie jest łatwo. Wiemy. To jak toksyczny eks, do którego nie tylko chce się zadzwonić, ale też nie można przestać przeglądać jego zdjęć na Facebooku. Taką relację trudno zerwać, nawet jeśli wiemy, że nam nie służy. Ale trzeba. Wszyscy znamy skutki palenia papierosów, wiemy, że trują palaczy i ich otoczenie. A mimo to, ten nałóg bywa często bagatelizowany. Jeśli zauważasz, że twoja skóra straciła jędrność i blask, zmagasz się z problemami w obrębie jamy ustnej, szybciej się męczysz, a do tego twoje ubrania nabrały tego charakterystycznego, gryzącego zapachu… to wyraźny sygnał, że pora zadbać o siebie.

- Agata Mularczyk
Światowy Dzień Rzucania Palenia to idealny moment, by choć na chwilę zatrzymać się i przyjrzeć temu nałogowi z bliska. A jeśli jeszcze nie jesteś gotowa, by przeanalizować swój przypadek, pozwól, by zainspirowały cię doświadczenia innych kobiet. Kaśka, Ania i Magda pokazują, że warto zawalczyć o lepsze samopoczucie i mogą stać się twoją motywacją!
Kaśka: Nigdy nie uważałam się za palaczkę… aż było za późno
Nigdy nie uważałam się za palaczkę. Owszem, zdarzało mi się sięgać po przysłowiowego dymka na imprezach ze znajomymi – wszyscy to robili, więc dlaczego ja nie miałabym być tą „imprezową” dziewczyną. Nie zamierzałam w końcu palić na stałe. Na początku częstowałam się papierosami koleżanek. Tak przetrwałam połowę studiów. Po jakimś czasie, ponieważ nie chciałam ciągle sięgać do cudzych paczek, na wyjścia zaczęłam zabierać swoją. To były jeszcze czasy mentoli i innych smakowych papierosów, więc dodatkowo traktowałam to jako „imprezowy element rozrywkowy”. Nie widziałam w tym nic złego, przecież po pierwsze wydawało mi się, że palą wszyscy, a po drugie to wciąż nie było na stałe. Ale własna paczka fajek w kieszeni szybko zaczęła o sobie przypominać poza rozrywkowymi wieczorami. Przyszła mi do głowy myśl, że mogę zapalić w drodze z uczelni do domu. Albo w ramach przerwy od nauki w bibliotece – to wciąż było socjalizujące, spotkać znajomych w palarni i wymienić się planami na weekend. Nie zarejestrowałam nawet momentu, kiedy zaczęłam palić na balkonie rano, jeszcze przed śniadaniem. Dosłownie wstawałam z myślą (a może już wtedy właśnie bezmyślnie…), że potrzebuję zapalić. I to trwało latami. Dopiero po 30, już w pracy, gdzie coraz więcej osób zaczęło rzucać palenie, a śmierdzące palarnie korpo zaczęły mi lekko ciążyć, zauważyłam zmiany. Któregoś dnia, kiedy szykowałam się na wyjście z przyjaciółkami i sięgnęłam po czerwoną szminkę, zauważyłam jak tragicznie wyglądają moje zęby. Żółte, przebarwione, odcinające się od pomalowanych ust. I co zrobiłam? Sięgnęłam po papierosa. Zaniepokoiło mnie to, ale dalej nie na tyle by zacząć radykalnie działać. Zbagatelizowałam problem i pomyślałam, że kupię jakąś mocniejszą pastę do zębów. Prawdziwy przełom przyszedł dopiero kilka tygodni później. Na spotkaniu u znajomych wpadł mi w oko brat koleżanki. Bardzo atrakcyjny, dowcipny, uprzejmy – dusza towarzystwa! Pomyślałam, że zagadam go na papierosie, ale jako mężczyzna aktywny i uprawiający sport, nie palił. Ja z kolei postanowiłam więc zapalić, żeby w spokoju przemyśleć strategię i dopiero wtedy zagadać. Nigdy nie zapomnę tego, jak ja nachyliłam się w jego kierunku, żeby zażartować, a on odsunął się z krótką zaledwie informacją, że przeprasza, ale strasznie nie lubi tego zapachu. Sparaliżowało mnie. Do końca wieczoru obsesyjnie sprawdzałam swój oddech i cóż… Miał rację. To nie był przyjemny zapach. Po kilku kieliszkach wina miałam wrażenie, że jest tylko gorzej.
Mogłam się co prawda zaszyć w domu ze wstydu, ale zamiast tego postanowiłam podziałać czymś innym niż tylko pasta do zębów. Postanowiłam rzucić palenie. Zaczęłam od tabletek nikotynowych, ale wciąż miałam ogromną ochotę na papierosa. Próbowałam zająć sobie głowę sportem i zmieniłam dietę, żeby nie przytyć. Udawało się na chwilę, ale ukradkiem i tak sięgałam po skitrane po torebkach papierosy. W desperacji wyszukiwałam w sieci skuteczne metody na całkowite pozbycie się uzależnienia. Wyświetliła mi się hipnoza, której też spróbowałam, pomimo wcześniejszych oporów. I zadziałało! Od roku jestem wolna od dymu papierosowego i co mogę powiedzieć… Życie nigdy nie pachniało piękniej!
Kasia, 33 lata, Kraków

Od redakcji:
Palenie papierosów bardzo negatywnie wpływa na jamę ustną. Palenie papierosów uszkadza błonę śluzową, prowadzi do suchości w ustach oraz sprzyja rozwojowi stanów zapalnych. Palacze częściej zmagają się z chorobami dziąseł, kamieniem nazębnym, nieświeżym oddechem i przebarwieniami szkliwa. Palenie osłabia również gojenie się ran w jamie ustnej i zwiększa ryzyko nowotworów - szczególnie języka, policzków i dziąseł. W badaniu przeprowadzonym w Holandii niemal 30% ludzi potwierdziło, że przy pierwszym spotkaniu zwraca uwagę na oddech przy poznaniu nowej osoby. Z kolei halitoza, czyli cuchnący oddech, w innej ankiecie została uznana za jedną z najbardziej odpychających cech w kontaktach społecznych.
Ania: w lustrze widziałam kogoś, kim nie chciałam być.
Nie pamiętam momentu, kiedy tak naprawdę zaczęłam regularnie palić. To nie było jedno wydarzenie, raczej seria „niewinnych” papierosów, a to na spotkaniu ze znajomymi, a to w drodze z domu do pracy czy krążąc po ogrodzie po trudnej rozmowie. W zasadzie wszystko zaczęło się od mojego pierwszego poważnego awansu. Zanim się zorientowałam, zawsze już miałam paczkę przy sobie, jak telefon i klucze.

Trzy lata temu skończyłam 40, a w szponach nałogu, coraz trudniej było mi patrzeć w lustro. Widziałam szarą, zmęczoną cerę, zmarszczki, które u moich koleżanek wyglądały znacznie lepiej i okropne cienie pod oczami, jakby ktoś je tam przybił na stałe. Nie pomagały ani kremy, ani żadne zabiegi u kosmetyczki. Wpadałam w coraz większy dół. Za każdym razem, gdy siebie widziałam (nawet przelotem, odbijającą się w oknie!), miałam ochotę krzyczeć: co ty ze sobą zrobiłaś? Wiedziałam, że wyglądam gorzej, dużo gorzej, niż powinnam w tym wieku.
Pewnego wieczoru, gdy znowu wpatrywałam się w swoje odbicie, po prostu pękłam. Pomyślałam, że to koniec, nie chcę tak żyć. Wyrzuciłam wszystko, co kojarzyło mi się z paleniem. Zapalniczki, paczki, popielniczki, nawet mój stary, śmierdzący szlafrok, w którym paliłam na balkonie. W całym mieszkaniu porozklejałam małe karteczki motywacyjne za radą jednego z podcastów. „Dasz radę”, „Robisz to dla siebie” – bardziej mnie to jednak irytowało niż uspokajało. Zaczęłam medytować każdego ranka, jakbym chciała oczyścić umysł z tych wszystkich złych nawyków, ale nie byłam w tym konsekwentna i bardzo szybko straciłam motywację. Kupiłam plastry nikotynowe, zapisałam się do psychologa, poszłam do lekarza. A mimo to… miałam wrażenie, że cały czas stoję w miejscu. Jakby coś ciągnęło mnie do tej przeklętej paczki. I za każdym razem dawałam się skusić. Aż któregoś dnia podczas powrotu z pracy zobaczyłam Kasię – koleżankę z biura. Szłyśmy razem na przystanek, a ona wyjęła z torebki urządzenie do podgrzewania tytoniu. Zapytałam, czy ten iqos jej pomaga. Rozmawiałyśmy długo – szczerze. Powiedziała, że to nie jest ideał bo ta nikotyna, która uzależnia dalej jest w jej życiu, ale przynajmniej bez wielu toksyn, które są w papierosach. Mówiła, że to nie koniec jej drogi, ale że już nie pali papierosów, a to była dla mnie duża zamiana. Spróbowałam się przerzucić, tak jak Kasia. Zadziałało. Dla mnie to też nie koniec drogi i walki z uzależnieniem. Mój cel się nie zmienił. Chcę żyć bez nikotyny i po raz pierwszy od bardzo dawna czuję, że naprawdę mogę do tego dojść.
Ania, 43 lata, Katowice
Od redakcji:
Podgrzewacze to urządzenia, które nie spalają tytoniu, lecz podgrzewają go do niższej temperatury. Dzięki czemu wytwarzają aerozol z nikotyną, a nie dym papierosowy. To nie znaczy, że korzystanie z nich jest zdrowe albo nieszkodliwe, ale wiadomo z badań, że z pewnością jest mniej toksyczne, bo stężenie szkodliwych substancji jest znacznie mniejsze w aerozolu (od 80 do 99%) niż dymie papierosowym. Dlatego dobrze, że Ania wie, że jej walka z nałogiem dalej trwa.
Magda: Lizbona mnie pokonała. To był mój sygnał alarmowy
Lubiłam palić. Niestety. Wydawało mi się, że mając papierosa w ręce mam wizerunek osoby wyluzowanej, pewnej siebie i nieco przekornej. Zresztą, zawsze prowadziłam intensywne życie towarzyskie. Jednak z upływem czasu, kiedy wszyscy zaczynali coraz poważniejsze prace, a znajomi pozakładali rodziny, imprezy powoli zamieniły się w wyjścia na lunche czy pikniki. Nie przeszkadzała mi ta zmiana dynamiki, to naturalne. Na jednym z takich niedzielnych obiadków padła propozycja wspólnego babskiego wyjazdu na city break do Lizbony. Ucieszyłam się! Dawno nie byłyśmy z koleżankami nigdzie razem, a wydawało mi się to świetną okazją do nadrobienia zaległości i zacieśnienia naszych relacji. Zrobiłyśmy listę wszystkich miejsc, które chciałyśmy zobaczyć w tym portugalskim mieście i naprawdę wyglądało to obiecująco. Przebierałam nogami na samą myśl o zbliżającym się wylocie. Ale na miejscu… Już na pierwszy punkt widokowy nie byłam w stanie się wdrapać - a planowałyśmy odwiedzić trzy.

Następne sobie odpuściłam i od razu czekałam na dziewczyny w okolicznej kawiarni, oczywiście odpalając papierosa od papierosa. Lizbona w ogóle okazała się dla mnie dużym wyzwaniem. Pełne pagórków miasto mocno zweryfikowało moje mniemanie o własnej kondycji. Zamiast ładować się pięknymi widokami, stałam gdzieś z boku próbując złapać oddech. Miałam dopiero 38 lat, a myślę, że moja babcia lepiej poradziłaby sobie z tymi spacerami. Paczkę papierosów wyrzuciłam już na lotnisku, w drodze powrotnej do Polski. Zrozumiałam, że trzeba coś zmienić i tym czymś są papierosy. Umówiłam się sama ze sobą, że kolejnej paczki już nie kupię. Teraz zamiast papieroska do porannej kawy notuję w kalendarzu swoje cele na dany dzień, zamiast przerw na dymka w trakcie pracy idę na spacer, albo chrupię sobie pokrojone wcześniej warzywa. Wieczorami trenuję. Moje ciało jeszcze nigdy nie było w takiej formie! Żeby nie myśleć obsesyjnie o paleniu papierosów, postawiłam sobie dodatkowy cel - poza rzuceniem nałogu, chcę jeszcze w przyszłym roku przebiec 10 km na jakimś zorganizowanym biegu. W przyszłości marzy mi się półmaraton, ale wiem, że to wymaga czasu. Jak wszystko! Chcę od życia więcej, a do Lizbony też planuję się ponownie wybrać – żeby w końcu zobaczyć te dwa brakujące punkty widokowe.
Magda, 38 lat, Warszawa
Od redakcji:
Palenie papierosów znacząco obniża wydolność płuc, ponieważ dym uszkadza nabłonek dróg oddechowych, wywołuje przewlekły stan zapalny i zwęża oskrzela. Substancje smoliste odkładają się w płucach, utrudniając wymianę gazową i prowadząc do mniejszej ilości tlenu dostarczanego do organizmu. Z czasem płuca tracą elastyczność, pojawia się duszność, kaszel oraz szybkie męczenie się nawet przy niewielkim wysiłku. W efekcie palacze papierosów mają zauważalnie gorszą kondycję fizyczną i dłużej wracają do formy po aktywności.

Zmotywowane? Znajdźcie swoją metodę na rzucenie palenia. Szkoda życia!

