Reklama

Lato w tym roku nie dało nam zbyt wielu szans na zdobycie opalenizny. W związku z tym moja skóra jest zaledwie delikatnie zbrązowiona po wakacjach. Długo szukałam kosmetyku, który nasyci tę opaleniznę i jednocześnie podkreśli ją, zapewniając mojej skórze efekt glow. Okazuje się, że na rynku dostępny jest taki produkt. Postanowiłam się nim zainteresować i dlatego testuję balsam brązujący Bondi Sands Gradual Tanning Lotion. Zobacz, jakie efekty zauważyłam.

Reklama

Testuję balsam brązujący Bondi Sands Gradual Tanning Lotion

Gradual Tanning Lotion to nowy produkt w asortymencie marki Bondi Sands, która znana jest z samoopalaczy. Tym razem nie mamy jednak do czynienia z klasycznym produktem tego typu. Nie jest to bowiem produkt, który błyskawicznie brązowi skórę i trzeba go nakładać przy pomocy rękawicy. To raczej mleczko do ciała, które zapewnia nam efekt złotej opalenizny.

Balsam brązujący Bondi Sands Gradual Tanning Lotion - test na skórze
Balsam brązujący Bondi Sands Gradual Tanning Lotion - test na skórze, Fot. archiwum prywatne

Pierwsze, co da się zauważyć, po otwarciu tego kosmetyku, to bardzo lejąca się formuła. Na początku może przeszkadzać i zdecydowanie trzeba uważać przy otwieraniu opakowania. Da się jednak do tego przyzwyczaić, a może mieć to swój plus - balsam łatwo rozprowadza się na skórze, jest wydajny, a dodatkowo przyjemnie chłodzi ciało przy wysokich temperaturach.

Tan balsam zostawia efekt glow, a co z opalenizną?

Pierwsze, co możemy zobaczyć po zastosowaniu tego kosmetyku, to błyskawiczny efekt glow. Skóra od razu się świeci, dzięki złotym drobinkom zawartym w balsamie. Szczególnie jest to widoczne w słońcu, dlatego już wiem, że to produkt idealny na końcówkę lata i pierwsze, ciepłe dni jesieni.

Dodatkowo po chwili, gdy kosmetyk wsiąknie w ciało, możemy dostrzec, że skóra staje się delikatnie brązowa. Widać wyraźną różnicę, np. między jedną a drugą ręką, gdy tylko na jedną z nich nałożymy produkt. Nie jest to jednak tak mocny efekt jak przy klasycznym samoopalaczu. Ten kosmetyk bardziej podkreśla naturalną opaleniznę, rozświetlając skórę i zapewniając jej efekt glow.

Jeśli nie jesteś fanką samoopalaczy, ten balsam jest dla ciebie

Muszę przyznać, że trochę obawiałam się tego produktu. Nie jestem bowiem fanką samoopalaczy i o ile zdarzało mi się stosować już balsamy delikatnie brązujące, o tyle wiedziałam, że ten kosmetyk może zapewnić mi znacznie mocniejszy efekt. Faktycznie tak się stało, ale wciąż nie jest to przesadnie widoczne, dzięki czemu nie muszę martwić się o to, że wyglądam nienaturalnie.

Reklama

Jedyny mankament, jaki zauważyłam to to, że balsam po jakimś czasie zbyt mocno wsiąka w ciało. Tym samym efekt nawilżenia przystaje się utrzymywać, a na skórze widoczna jest głównie delikatnie złota opalenizna, ale już zdecydowanie zmatowiona. Jeżeli zatem zależy ci na trwalszym produkcie, który zapewni ci cudne rozświetlenie nawet przez kilka godzin, zdecydowanie sięgnij po inny kosmetyk.

Reklama
Reklama
Reklama