Reklama

Kiedy słyszę zdanie: „Ojej, nie mogę robić hybrydy, bo uczula mnie HEMA”, mam ochotę uderzyć głową w ścianę jak Królowa Zasiedmiogórogrodu w 3 części "Shreka". Dzisiaj raz na zawsze chcę przerobić każdy z popularnych mitów i jasno stwierdzić: to nie składniki cię uczulają. To znaczy tak, ale jednak nie do końca.

Reklama

HEMA, pigmenty i inni internetowi winowajcy

Alergia na hybrydę to dziś temat rzeka. Fora puchną od dramatycznych historii i zdjęć opuchniętych palców pokrytych bablami. I owszem - reakcje alergiczne istnieją i bywają uporczywe. Ale w większości przypadków winny nie jest diabeł wcielony w postaci jednego składnika, tylko sposób aplikacji. To nie jest też tak, że zawsze wiemy, co alergię wywołało, bo może być to absolutnie wszystko.

Zawsze moim kursantkom powtarzam jak mantrę jedną rzecz: produkty do paznokci są stworzone do kontaktu z paznokciem, nie ze skórą. Jeśli baza, lakier czy top "przytula się" do twojej skóry, masz znacznie większe szanse na wystąpienie uczulenia. I tak, są składniki, które mają większy potencjał alergizujący (np. HEMA wpisana do rejestru ECHA - Europejskiej Agencji Chemicznej), ale dotyczy to ich kontaktu ze skórą, a nie paznokciem.

Uwaga: wszystko może nas uczulić, jeśli używamy tego nieprawidłowo. HEMA, pigmenty, herbata, banany czy wafelek ze spożywczaka. Wyobraźmy sobie osobę uczuloną na pomidory. Aby doszło do uczulenia, pomidor musi mieć kontakt z organizmem w konkretny sposób. Samo jego wzięcie w rękę nie sprawi, że osoba uczulona spuchnie. Tak samo z pszczołami czy innymi "lotnymi żądlącymi". Nie będzie uczulenia, jeśli pszczoła usiądzie na ręce, dopiero, kiedy uczuloną osobę użądli.

Do uczuleń więc dochodzi wtedy, kiedy zostaną spełnione konkretne warunki, ale tym warunkiem nie jest obecność składnika w buteleczce lakieru czy żelu.

Marka X cię nie uczula

"Nie mogę używać lakierów marki X, bo ta marka mnie uczula". Nie, to nie marka cię uczula. Uczulił cię jeden ze składników, który w tych produktach nieszczęśliwie się znalazł. Ale to nie oznacza, że cała ta marka jest do wyrzucenia i należy ją pozwać. To nie jest wina producenta, że umieścił w składzie coś, co akurat wywołało uczulenie. Faktem jest, że od teraz dobrze jest unikać tego konkretnego składnika, ale dopóki nie wiesz, co dokładnie wywołało alergię, może uczulić cię każda inna marka, która ten składnik będzie zawierać.

Dlaczego alergia może pojawić się nagle?

Alergie kontaktowe często rozwijają się powoli. Skóra potrafi przez długi czas tolerować kontakt z produktem, aż w końcu powie: "dziękuję, ale już nie współpracuję". A w następnym kroku reaguje czerwienią, swędzeniem, pęcherzykami. Czasem może to trwać miesiąc lub dwa, a czasem do alergii może dojść nawet po kilku latach narażania skóry na alergen.

Co więcej, czynniki takie jak podrażnienia mechaniczne, mikrouszkodzenia skóry czy spadek odporności mogą sprawić, że organizm będzie reagował silniej na to, co do tej pory mu nie przeszkadzało. Co ciekawe, uczulić cię mogą nie tylko składniki lakierów, ale także cleanera, dehydratora czy primera.

Często za alergie i uczulenia odpowiada np. octan etylu (ethyl acetate), którym chlastamy po skórze, a który jest związkiem światłoczułym i może wywoływać alergie kontaktowe. Również pył z frezowania może wywołać reakcje, dlatego tak ważne jest, aby twoja stylistka miała dobry pochłaniacz i dobrą wentylację w salonie.

Nieutwardzony produkt

Czasem nawet kiedy produkt z zewnątrz wydaje się dobrze utwardzony, rzeczywistość może być przerażająco inna. Winna może być zbyt słaba lub już zużyta lampa albo używanie mini-latarek do przytwardzania. Choć są popularne i wiele autorytetów je poleca, musisz wiedzieć, że jest to fatalne narzędzie.

Niedoutwardzony produkt ma zupełnie inny profil bezpieczeństwa i skóra traktuje go jak intruza, którego trzeba zwalczyć. Dlatego tak ważne jest, by używać lamp odpowiedniej mocy i utwardzać produkt dokładnie według zaleceń producenta. W manicure hybrydowym nie ma miejsca na "na oko" i skracanie czasu w imię oszczędności prądu czy innego tempa pracy.

Twoja technika to klucz do sukcesu

Nie chodzi o to, żeby demonizować hybrydę czy żele. Wystarczy, że wiele redakcji robi to aktualnie przy pomocy fake newsów o TPO. Spoiler: nie, hybrydy nie będą zakazane i nie, nie trzeba wymieniać całego asortymentu salonu.

W tej całej alergiowej dramie chodzi o to, żeby przestać szukać wroga w pojedynczym składniku, a zacząć patrzeć na technikę. Precyzyjna aplikacja, brak zalewania skórek, dobre utwardzenie w odpowiedniej lampie i unikanie kontaktu z produktem poza paznokciem - to jest twoja najlepsza profilaktyka.

Bo hybryda sama w sobie nie jest zła. Złe jest traktowanie jej jak farby olejnej, którą można machnąć byle gdzie. A twoja skóra pamięta wszystko, mimo że długo o nic się nie upomina.


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama