Drugi zwierzak w naszym domu
Właściciele kotów czy psów często mieliby ochotę wziąć pod swój dach drugiego czworonoga, ale obawiają się, jak zareaguje ich pupil. Jak się zachowywać, by nie dochodziło do konfliktów?

Niejedna osoba chętnie by przygarnęła kolejne zwierzę, np. zagubionego psa, ale boi się, że pupil, który z nią mieszka, nie zaakceptuje przybysza
Według mnie to trochę wydumany problem, bo w każdym stadzie pojawiają się przecież nowi osobnicy, np. przychodzą na świat koty, szczeniaki. I rolą przywódcy stada, który za nie odpowiada, czyli człowieka, jest tak pokierować innymi członkami stada, by zaakceptowali przybysza.
I polubili go lub pokochali
Niekoniecznie. Wystarczy, by zwierzęta się tolerowały i nie robiły sobie krzywdy. Nie muszą się kochać. Przecież nawet w rodzinie nie wszyscy za sobą przepadają. Tak samo jest w stadzie zwierząt. Kiedy pojawia się ktoś nowy, trzeba dać wszystkim zwierzętom czas, by wzajemnie się poznały i zaakceptowały.
Jak długo może trwać taki proces?
Nie ma reguł. Jedne zwierzęta szybko aklimatyzują się w nowym miejscu, inne wolniej. Jedne szybko zaprzyjaźniają się z innymi, inne stopniowo, a jeszcze inne nigdy. Tak jak moja Bietka, przepiękna błękitnooka kocica, która sama się wykluczyła ze stada, bo nie polubiła żadnego z moich 20 zwierząt i izoluje się od wszystkich. Ale nikt na nią nie napada, żaden pies na nią nie warczy, żaden kot na nią nie fuka, bo chyba już nie zwracają na nią uwagi. Tak jak ona na nie.
Czy jest jakaś reguła, że np. starsze zwierzęta adaptują się wolniej?
Nie do końca, wszystko zależy od charakteru zwierzęcia. Na przykład Zulejka, wolna kotka, trafiła do mnie, kiedy miała 8-9 lat, a szybko nauczyła się życia w domu, dostosowała się do reszty zwierząt. Dziś ma ponad 22 lata i świetnie sobie radzi! Nie bójmy się więc wziąć starszego zwierzęcia, bo może nam dać wiele radości i wiele nauczyć. Michasia, mała kundelka błąkająca się po ulicy, trafiła do mnie, gdy miała z 10 lat i od razu dogadała się ze wszystkimi, bo ma wspaniały charakter. Jest bardzo opiekuńcza i matkuje wszystkim, nawet kotom.
Myślałam, że trudniej będzie się porozumieć zwierzętom z dwóch różnych gatunków.
Kot szybciej zaakceptuje nowego psa niż kota, na którego dłużej będzie się boczył. Dlaczego tak jest, nie wiadomo.
Kiedyś mojej siostrze ktoś podrzucił dwa małe koty. Gdy je przygarnęła, jej dorosłe kocice, Lucia i Lala, zaprotestowały i wyprowadziły się z domu.
Ale wróciły, prawda? Kot z początku może protestować, np. sikać. Nie można go jednak za to karać, bo on przeżywa silny stres. Broni swego terytorium. Trzeba mu okazać więcej czułości. Frustracja minie mu mniej więcej po miesiącu.
A ile czasu zajmie to psu?
Pięć minut. Psy jako zwierzęta społeczne szybko akceptują towarzystwo innych. Dłużej może trwać ustalanie hierarchii w stadzie. Dopóki nie dochodzi do „zęboczynów”, nie powinniśmy interweniować. Zwierzęta inaczej niż ludzie potrafią ustalić swą pozycję pokojowo. Jeden pies będzie rządzić, drugi się podporządkuje. I stare psy, i nowi przybysze muszą jednak rozumieć, że najważniejszy w tym domowym stadzie jest człowiek, to jego należy słuchać.
Nie powinniśmy interweniować nawet wtedy, gdy zwierzęta się gryzą?
Mówiłam przecież o „zęboczynach”. Zawsze powinniśmy czuwać nad swoimi zwierzętami, bo jesteśmy za nie odpowiedzialni. Nie możemy ich zostawiać samych, gdy przyprowadzamy nowe zwierzę. Jeżeli zaczynają walczyć na serio, gryźć się do krwi, musimy zareagować, np. koty oblać wodą. Nasza zdecydowana ostra reakcja nauczy je, że nie tolerujemy żadnych bójek i awantur.
Hm, czy zawsze możemy zapanować nad nimi? Pani jest łatwiej: rozumie pani psychikę zwierząt i może odpowiednio zareagować. Co ma zrobić przeciętny człowiek, któremu domowy zwierzyniec szaleje?
Można zwrócić się z prośbą o pomoc do lekarza weterynarii, można poczytać książki o zwierzętach. Jeśli kochamy nasze zwierzęta, wszystko powinno się ułożyć. Może się jednak zdarzyć, że ktoś nie umie wychować zwierząt. Tak, jak nie każdy potrafi wychowywać dzieci... Ale nie zawsze kłopoty wynikają z naszego braku umiejętności. Zdarzają się zwierzęta o zwichrowanej psychice, które nigdy nie pogodzą się z innymi. W skrajnych przypadkach może trzeba będzie znaleźć im inny dom. Też kiedyś musiałam oddać pewnego psa, którego wzięłam ze schroniska. Miecio zupełnie nie umiał dostosować się do reszty stada. Znalazłam mu dobry dom, gdzie był szczęśliwy. To podstawowy warunek: jeżeli nie poradziliśmy sobie i podjęliśmy decyzję, że zwierzę nie może już być u nas, to musimy znaleźć mu nowy dom równie dobry jak nasz. Albo jeszcze lepszy.