Kawalerka XXL
Ma charakter. Imponująca jest nie tylko powierzchnia. Wrażenie robi też stężenie nowinek technicznych na metr kwadratowy. Oto kawalerka po amerykańsku. Świetnie zaprojektowana.

Artur do Polski trafił przypadkiem. Wprawdzie tu się urodził, ale z kraju wyjechał już w dzieciństwie. Potem mieszkał na Florydzie. Służył też w amerykańskiej armii. Kiedy jednak parę lat temu międzynarodowy bank szukał fachowca ze znajomością języka polskiego, zdecydował się na dwuletni powrót do kraju. A że czasowy pobyt przerodził się w stały... Tak bywa. Trzeba było na dobre rozejrzeć się za wygodnym miejscem do życia. A to wcale niełatwe. Większość mieszkań, które oglądał, budowano z myślą o rodzinie z dwójką lub trójką dzieci. Nie bardzo uśmiechała mu się też perspektywa mieszkania w Konstancinie. To mało praktycznie i za daleko. Wreszcie trafił na penthouse we właściwym rozmiarze (22O metrów!). Była to pusta hala ze słupami konstrukcyjnymi wspierającymi dach. Ale wymagała dobrego projektu. Na szczęście, jak sam twierdzi, poznał Dominika i Małgorzatę Drygasów – młodych i cenionych projektantów (druga nagroda w konkursie magazynu "Dom & Wnętrze" na Projekt Roku 2007). Po pierwsze, trzeba było lepiej się poznać. Fachowe rozmowy to za mało. Przydały się wspólne wypady do klubów. – To prawda, że bardzo interesują nas nietypowe wnętrza. Im bardziej oryginalne zlecenie, tym lepiej, ale bardzo ważny jest też charakter właściciela – mówi Dominik Drygas. Oboje z żoną podobno wystrzegają się klientów ponuraków i zwolenników bezpiecznych rozwiązań. Lubią ludzi kreatywnych, otwartych na pomysły. Takich jak Artur Klimczak – na co dzień szef jednego z banków. I tak powstało wnętrze komfortowe. Idealne miejsce dla osoby zapracowanej, potrzebującej dużo przestrzeni na relaks i regenerację sił. A z drugiej strony bardzo towarzyskiej, mającej szeroki krąg znajomych. Dom to też miejsce częstych spotkań i imprez. – Zaprojektowaliśmy go jako kawalerkę. Ale taką, która bardziej ma służyć rozrywce i dobrej zabawie niż rodzinnym klimatom – dopowiada Dominik Drygas. Miała być wygodna dla singla.
Pracę zaczęli od... burzenia. Tak powstał nowy podział funkcjonalny dla jednej osoby. Wciśnięty w kąt salon odzyskał należną mu centralną pozycję. W pełni wykorzystano jego wysokość – siedem metrów. Przestrzeń jest otwarta: drzwi mają tylko łazienki właściciela domu i toalety dla gości. Pozostała część mieszkania pełna jest różnych zakamarków, których przestrzenie płynnie się przenikają. Duża w tym zasługa oświetlenia. Punkty świetlne zaprojektowano tak, by umożliwić powstanie najbardziej różnorodnych efektów. Poza tym wszystkie lampy Schmitz wyposażone są w ściemniacze, co pozwala tworzyć prawie teatralne klimaty. Pod tym względem można też liczyć na lampę nad stołem w jadalni, która ma żarówkę systemu RGB pozwalającą na różnokolorowe efekty. Inna lampa Casa Milano (Domum Design) tworzy teatrzyk cieni. Artur lubi wygodę i nowinki techniczne, dlatego na jego życzenie oświetlenie, sprzęt muzyczny, rolety, ogrzewanie zintegrowano w jeden system. Teraz, leżąc na przykład w sypialni, może przyciszyć muzykę w salonie lub zmienić rodzaj światła w kuchni. A wracając z podróży, jeszcze na lotnisku zaprogramować temperaturę w mieszkaniu.
Mieszkanie na ostatnim piętrze ma wiele zalet. Można było na przykład bez kłopotu zbudować kominek. I to dokładnie na linii okno – telewizor. Zrezygnowano tylko z ogromnego akwarium. Wspólnie z właścicielem mieszkania projektanci doszli do wniosku, że rzecz byłaby jednak kłopotliwa w obsłudze. Za to na wiosnę przewidują jacuzzi. Tyle że nie w łazience (bo tu już jest), ale na tarasie. Wodę już podłączono, podłoga (podobnie jak w łazienkach) na tarasie też jest podgrzewana, wystarczy tylko dla zachowania prywatności taras przesłonić iglakami i już powstanie kolejne miejsce przyjęć. A jeśli ktoś woli większą intymność, do dyspozycji jest duży pokój kąpielowy, który już wkrótce wyposażony zostanie dodatkowo w (niezbędną zdaniem właściciela) szafkę na wino!
Miejsce rzeczywiście sprzyja relaksowi. Dużo tu czarnego marmuru i czarnego szkła. To zresztą kod flagowy firmy Drygas Design. Jako źródło inspiracji architekci wymieniają butik projektantów Dolce & Gabbana w Mediolanie. Ale to tylko punkt wyjścia. Rozwinięcie i efekt końcowy należały do polskich architektów.
tekst: Katarzyna Mackiewicz
stylizacja: Dorota Karpińska
zdjęcia: Rafał Lipski